Blog


This is DISLOCAZIONE, czyli nie tylko o płaskokrążkach lustronumerycznych

Na polskim rynku wydawniczym wyraźnie brakuje publikacji, która w sposób przystępny tłumaczyłaby zawiłe przypadki gramatyki włoskiej, opisując również typowe zjawiska dla języka mówionego. Jednym z nich jest „dislocazione”, czyli zmiana typowego szyku zdania z koniecznością powtórzenia zaimka odnoszącego się do dopełnienia. Może więc kiedyś powinienem z Magdą, Filippo, Ewą i innymi zaufanymi lektorami poświęcić kilkanaście tygodni na stworzenie takiego przewodnika dla polskich adeptów języka włoskiego? Ale zaraz odezwie się pewnie mój były podopieczny, a dziś lektor prestiżowych szkół w Warszawie i wykładowca akademicki, który słusznie przypomni, że lat temu kilka miałem pomysł napisania przewodnika dla maturzystów.

„ Le idee non mancano, ho delle prospettive interessanti per il futuro” – zacytowałby pewnie w tym momencie naiwnych włoskich studentów mój kolega Pasquale.

Skupmy się jednak na dislocazione, bo jest naturalnym elementem języka i choć niektórzy twierdzą, że chodzi o język nieformalny, kolokwialny, to dopóki nie łamiemy zasad gramatycznych, warto przedstawiać kursantom takie właśnie zjawiska.

Gdybym np. chciał zapytać kogoś, czy jada podpłomyk, powiedziałbym po włosku: Mangi la pizza?
Używając „dislocazione a sinistra” (przesunięcie w lewo) pytanie to brzmiałoby: La mangi, la pizza? Natomiast stosując „dislocazione a destra” (przesunięcie w prawo) to samo pytanie wyglądałoby tak: La pizza, la mangi?

Ździebeczko trudniej jest w zdaniach/pytaniach w czasie przeszłym passato prossimo.

Gdybym chciał kogoś zapytać klasycznie „ czy przyniosłeś mi płaskokrążki lustronumeryczne?”, powiedziałbym po włosku: Mi hai portato i CD? Używając dislocazione, musimy pamiętać, że zaimki LO, LA, LI, LE oraz NE obowiązkowo wymagają uzgodnienia z końcówką participio passato (imiesłów czasu przeszłego). Pytania po modyfikacji wyglądałyby zatem następująco:

Me li hai portati, i cd? (dislocazione a sinistra) Dosłownie: mi je przyniosłeś, płaskokrążki lustronumeryczne?
I cd, me li hai portati? (dislocazione a destra) Dosłownie: płaskokrążki lustronumeryczne, mi je przyniosłeś?

To nie jest li tylko zabieg mający na celu zdynamizowanie zdania, albo nadanie mu luźniejszego charakteru. Tłumacząc pytanie „podejmujesz tę decyzję czy nie?”, najlepiej właśnie byłoby powiedzieć po włosku: „ La prendi o non la prendi questa decisione?”

Do podobnego zjawiska dochodzi, gdy chcemy podkreślić mnogość rzeczy czy zaakcentować liczebnik. Tu już powinna nam się włączać (włanczać dla tych, którzy mają włancznik) czerwona lampka, przypominająca o zaimku cząstkowym „ne”. Klasyczne zdanie mówiące o tym, że mam wiele zwisów męskich w szafie, brzmiałoby: Ho tante cravatte nel mio armadio. To samo zdanie mogę jednak przekształcić na: Di cravatte ne ho tante nel mio armadio. Należy pamiętać, by zastosować “goły” przyimek DI, a nie próbować form „zlepionych” z rodzajnikiem określonym (del, delle, dello ecc.)

Już przypominałem, że również małe „ne” wymaga uzgodnienia z końcówką participio passato, ale tak jak łatwo zapamiętam, że LO da nam końcówką O, LA – A, LI-I, a LE-E, małe niewinne „NE” przyniesie nam końcówki O, A, I, E, bo uzgodnienia dokonany nie tyle z ostatnią literą słowa „NE”, ale z rodzajem i liczbą rzeczownika, do jakiego się to „NE” odnosi.

Zatem zdanie, w którym powiem, że kupiłem dwie gondole nośne dla swoich dzieci brzmiałoby klasycznie:
Ho comprato due passeggini per i miei figli, a po zmianie: Di passeggini ne ho comprati due per i miei figli.

Prawdopodobnie niewielu czytelników znało wcześniej tych kilka użytych przeze mnie określeń w rodzimym języku, lecz przecież wiadomo że: di persone creative e divertenti non ce ne sono tante.

Jak powiedzieć coś miłego po włosku?

Okolice jesieni powinny nas skłonić do zadumy i wzbudzić odrobinę czułości. W ten sposób możemy oswoić nieludzką aurę, słotę, kałuże, w które ciągle wpadamy i wiatr, który na złość wieje nam zawsze w twarz. W tym okresie czasem nawet dranie i nicponie pospolite mają coś miłego do powiedzenia. Tak będzie i teraz, gdy poznamy sobie kilka miłych zwrotów po włosku. Czytać uważnie, by nie mylić potem simpatico z antipatico, ani nie wymyślać słowa „antisimpatico” jako przeciwieństwa tego pierwszego przymiotnika. A bywali tacy kursanci, wierzcie staremu lektorowi.

Podstawą mógłby być prościutki i regularny czasownik amare – niestety oznacza on głównie kochać. Co jednak powiedzieć, gdy jesteśmy jeszcze w fazie tylko lubienia? No bo jak tu do kogoś z wyznaniem miłości, kiedy może nas spotkać odpowiedź: no wiesz, ale ja ciebie tylko lubię. Kosz? Gorzej, raczej piłka wodna, bo człowiek chciałby się położyć na dnie basenu, by go nikt nie widział…

Wybawi nas właśnie przymiotnik simpatico w połączeniu z czasownikami essere lub stare.
Mi stai simpatico/a Mi sei simpatico/a – to właśnie polskie lubię cię, a dosłowniej coś w stylu „budzisz moją sympatię” (autor tego zacnego wyrażenia uznał widocznie, że wcześniej musiała być uśpiona)
Całe wyrażenie to essere/stare simpatico a qualcuno. I tu zaczynają się schody, bo przyda nam się umiejętność korzystania z zaimków dopełnienia dalszego (mi, ti, gli, le, LE, ci, vi, gli)
Professore, non Le sta simpatico questo Gianni,vero? – panie profesorze, nie lubi pan tego Janka, nieprawdaż?
Sì, infatti, mi sta antipatico perché mi dà sui nervi. – tak, rzeczywiście, nie lubię go, bo działa mi na nerwy.
Marco sta simpatico a tutti (Marka lubią wszyscy). Tutti stanno simpatici a Marco (Marek lubi wszystkich) / Tutti gli stanno simpatici. – (lubi wszystkich). Ti sto simpatico/a? – (lubisz mnie? )

Podstawą naszych miłych słów powinien być też przymiotnik GENTILE – Sei molto gentile / È stato/a molto gentile. La ringrazio per la Sua gentilezza.

A jeśli już przekroczymy fazę lubienia i zaczyna nam się robić przyjemnie w serduszku na widok innej osoby? No to mamy przechlapane, chciałoby się powiedzieć, ale nie wypada, oj nie wypada.

Włosi do wyrażania miłości stosują dwa wyrażenia – Ti amo i Ti voglio bene. To drugie nie tłumaczcie dosłownie jako „chcę cię dobrze”, ale jako skróconą wersją Voglio il bene a Te – (pragnę Twojego dobra). Może dlatego niektórzy uważają, że Ti voglio bene przeznaczone jest raczej do rodziców, rodziny, przyjaciół, czyli do wszystkich tych, których dobra pragniemy. Warto pamiętać, że każdy rząd też pragnie naszego dobra, dlatego lepiej przerwijcie to czytanie i lećcie ukryć te dobra zanim je znajdzie.
O, wróciliście. No to możemy kontynuować. Zdania na temat Ti amo a Ti voglio bene (w skrócie TVB) są jednak podzielone. Ksiądz, który udzielał w Lublinie ślubu moim przyjaciołom ( na co dzień pracuje w Rzymie) w czasie kazania ni stąd ni zowąd powiedział: we Włoszech nie mówi się „ ti amo”, jeśli chce się wyznać miłość, mówi się wtedy „ti voglio tanto, tanto bene”. Na twarzach zebranych zapanowało osłupienie, ja zaś tylko uśmiechnąłem się szerzej, bo lubię celne odniesienia do innych języków i doceniam zdolności oratorskie. Nawet jeśli opinie co do kontekstu wyrażeń Ti amo i Ti voglio bene nie będą jednolite.

A co z zakochaniem? Mi sono innamorato/a DI te (zakochałem/am się w tobie) – powiemy, choć i tu może nas spotkać odpowiedź: ed io invece no (a ja natomiast nie!). Gdy podkreślamy szaleństwo związane z tym dziwnym stanem ciała i ducha dodamy np. „pazzamente, da morire”. Marco è pazzamente innamorato DI Lucia. Anche lei lo ama da morire. Pamiętajcie o przyimku DI, bo wielokrotnie słyszałem ułomne kalki z innych języków, czyli IN czy CON.

A inne komplementy, które ułatwią rozkochanie tej drugiej osoby?

– Che begli occhi che hai. – (banał)

– Ti amo così tanto che non riesco a pensare altro che a te: tu colmi la mia vita di qualcosa che non conoscevo. – kocham Cię tak bardzo, że nie potrafię myśleć o niczym innym jak o Tobie, wypełniasz moje życie czymś, czego nie znałem/am. (patetyczniej)

– Non faccio colazione, perché penso a te, non pranzo perché penso a te, non ceno neanche perché continuo a pensarti e la notte non riesco ad addormentarmi.
– Perché pensi a me?
– No, perché penso al cibo. – (życiowe!)
(Nie jem śniadania, bo myślę o tobie, nie jem obiadu bo myślę o tobie, nie jem nawet kolacji bo wciąż myślę o tobie, a w nocy nie mogę usnąć. Bo myślisz o mnie? Nie, bo myślę o jedzeniu)

Na koniec pamiętajcie o powiedzeniu: „ L’amore è la luce della nostra vita” (miłość to światło naszego życia) i o ironicznym komentarzu: „ E il matrimonio è la bolletta di questa luce!” (a małżeństwo to rachunek za to światło)
Un caro abbraccio da uno scapolo*
* Stary kawaler

Lo strano lessico italiano, czyli dziwne słownictwo włoskie

Nie, to nie pomyłka. Taki stary, że już nie zauważa, iż się powtarza – westchną pewnie ci, którzy widzieli moje warsztaty językowe o tym samym tytule – Zabrakło mu pomysłu i myśli, że nas przekupi tanimi żartami? – skontaktują niechybnie ci szczęśliwcy, którzy mogli się przekonać na żywo, dzięki ultranowoczesnej technologii programu PowerPoint, jak bogatym językiem jest włoski. Wyszli z sali odmienieni, mrucząc pod nosem, że już nic nie będzie takie jak wcześniej. To była rewolucja w ich świecie, podobna do tej, gdy dowiedzieli się, co znaczy słowo macchiato i że Casanova czyta się zupełnie inaczej niż myśleli przez całe życie. Ale na głos nic nie powiedzieli, tacy to kursanci.

Pamiętne warsztaty zaczęliśmy od włoskich słówek określających zawody, które nie mają swojego „szybkiego” odpowiednika po polsku. L’antennista brzmi kapitalnie, znacznie lepiej niż monter anten czy, jak ktoś powiedział, monter kablówki. A co powiedzieć zatem o słowie fantasista, opisującym nie tyle przedstawiciela zawodu, ile piłkarza charakteryzującego się dużym polotem w grze? Często taki fantasista to zarazem trequartista, czyli gracz operujący przed napastnikiem, właśnie na ¾ długości boiska. Biada tym, którzy myślą, że końcówka –ista stanowi jedyną możliwość. Owszem, mamy słowa identyczne, lub prawie identyczne jak po polsku: il/la turista, il/la pianista/vocalista, l’artista, ale perkusista to już il batterista, masażysta il massaggiatore, programista programmatore, a daltonista daltonico. Z kolei nasz terapeuta to il terapista, a ortopeda l’ortopedico. I co, masz już objawy świńskiej grypy, czyli leżysz i kwiczysz?

No to wstań i przyznaj się, że „vulcanizzatore” brzmi dla ciebie jak piękny włoski wyraz. Ale co z tego, skoro wulkanizator to po włosku także il gommista ( nie mylić z il gommone, który gamoniem nie jest, tylko gumowym pontonem). Uczyłem kiedyś w Warszawie dziewczynę, lubiącą opisywać swe burzliwe życie zawodowe hostessy słowami „una grande avantura”. Tłumaczyłem, że są słowa „diverbio, alterco, litigio, rissa”, ale wolała i tak swój własny neologizm. Pomysłowych mamy rodaków, musicie przyznać. Pamiętam, jak mój serdeczny kolega z liceum wymyślił ciekawe polsko-włoskie przekleństwo „spierdalamento”, lecz chyba nie spodziewał się, że gdy postanowi je użyć po raz pierwszy, obrażona dziewczyna zapyta z irytacją w głosie: – co? Sp……..laj, mendo??? Na wynalazki trzeba zawsze uważać, wszak nie każdy doceni nasz polot i kreację. Potem oczywiście zwalał, że ów neologizm wymyśliła jego mama. Wstydziłbyś się mój imienniku!

Czasem kalka z polskiego może przynieść dość zabawne nieporozumienia. Jest po włosku słowo diplomata, ale to dziewczyna mająca wykształcenie średnie, zatem taka z dyplomem maturalnym w ręku. Zupełnie dobra partia, krótko mówiąc, o ile nie marzysz o takiej, która może o sobie powiedzieć „laureata”. Dyplomata to po włosku il diplomatico. Pracownik stacji benzynowej to wcale nie „cepeenista”, ale il benzinaio, nawet jeśli wlewa ci do baku ropę.

Wielkie pole do popisu dają końcówki –ibile, abile, sugerujące, iż rzecz jest możliwa do wykonania. Mangiabile to oczywiście dający się zjeść, realizzabile – wykonalny, podobnie jak fattibile. Ale papabile, azzurrabile? Pierwszy przymiotnik określa osobę, która ma realne szanse, by zostać papieżem, a drugi opisuje sportowca, godnego (w niedalekiej przyszłości) przywdziania błękitnej koszulki reprezentacji Włoch.

Przyznam, że irytują mnie polskie odpowiedniki włoskich makaronów. Penne zamiast piórkami nazywamy rurkami , farfalle to dla nas nie motylki, ale jakieś kokardki, natomiast piękne creste di gallo (grzebienie koguta) to ….kolanka. Ręce opadają, kolanka zresztą też.

To o czym jeszcze mówiliśmy na warsztatach? O parach podobnych do siebie wyrazów, które mają całkowicie odmienne znaczenie. Il mento to podbródek, la menta to mięta, il pianto to płacz, la pianta to roślina, il collo to szyja, la colla to klej. Istnieją słowa pazza, pezza, pizza, pozza i puzza, możecie sobie sprawdzić w słowniku. Pizzę (taki rodzaj okrągłego podpłomyka) robi il pizzaiolo.

Takich przykładów jest dużo więcej, ale nie będę was nimi bombardował, choć z pewnością warto zapamiętać jeszcze różnicę między il fronte a la fronte oraz il capitale a la capitale. Front+czoło, kapitał-+stolica, a dalej to już tylko dziecko+ zapałki, pies+gaśnica. O proszę, wyszedł mi niechcący rym, lecz po włosku to słowo rodzaju żeńskiego, czyli la rima, podobnie jak warto pamiętać o dziwnych dla nas il panorama, la maratona, il trauma czy il gruppo.

Na koniec coś o politycznej poprawności, która wymaga, by gosposię nie nazywano słowami „massaia”, „casalinga”, skoro wymyślono krótką formę „colf”, czyli skrót od…collaboratrice familiare. Wy też macie w domach jakąś „współprodz”, pełnymi słowy – współpracowniczkę rodzinną?

Lo spazzino zajmował się kiedyś utrzymywaniem czystości na ulicach, zwykle zamiatał, bo to po włosku właśnie spazzare, ale wyparł go jakiś tajemniczy operatore ecologico. Commesso sprzedaje jeszcze coś w sklepie, ale w dużych firmach nosi on zacną nazwę consulente di vendita. Czekam zatem cierpliwie, aż w końcu mój płaskokrążek lustronumeryczny wyprze obce słowo CD. Skoro miejscowe władze MOSIR nie doceniły w konkursie mej inwencji i nazwy Aquapulco Lublin dla naszej olimpijskiej pływalni, kiedyś los z pewnością mi to odda.

Forestierismi, czyli…makaronizmy na razie wam daruje. Pisał już o nich kiedyś Filippo, a ja do tego tematu jeszcze wrócę. Zatem miejcie się na baczności. Vi saluto!

Michele (Moderatamente intrigante chiacchierone e lettore eloquente)

Le idee non mancano, czyli o pewnych obłędnych czasownikach

Dziś będzie o kilku czasownikach włoskich, które mają cechy wspólne. Są piękne, wygodne i… sprawiają problemy polskim kursantom, bo wymagają użycia zaimków dopełnienia dalszego, różnią się niekiedy od naszych odpowiedników, a do tego we wszystkich strukturach złożonych korzystają z czasownika ESSERE. Kto to taki? To dwa raki? Nie, to czasowniki BASTARE, MANCARE, PIACERE i SERVIRE. Napiszmy je wielkimi literami, niech krzyczą do Ciebie, że chcą być częściej używane.

Zacznijmy od bastare. Któż nie zna słowa „basta” – wystarczy? „Basta così” – tak jak jest, jest dobrze – to też zwrot do zapamiętania. Zbastuj trochę – mówiło się kiedyś po polsku i szkoda, że już odrzuciliśmy ten piękny zwrot. Bastare, tak jak pozostałe czasowniki, o których piszę, będą najczęściej stosowane w trzeciej osobie liczby pojedynczej i mnogiej.

Swoistym „wajchowym” będą zaś zaimki dopełnienia dalszego (komu?czemu?) : mi, ti, gli, le, ci, vi i znów gli. Ta wyliczanka niechybnie przypomina kawał, w którym anemik postanowił wyskoczyć z dziewiątego piętra szpitala i po drodze liczył mijane piętra. – Óóóóósmeeee, sióóóóóodmeee, szóóósteeee, piąąteeee. Powiał silniejszy wiatr. – I znowu dziewiąąąteeee – skonstatował…. Gli bowiem to zarówno „jemu”, jak i „im”, choć wciąż żyją na tym łez padole Włosi przyzwyczajeni do bardziej eleganckiego zaimka „loro”, którym nie w smak taka forma przyjęta przez gramatyki języka. Przykłady?

Mi basta un caffè al giorno. Ti bastano questi soldi? A Michele le ragazze non bastano mai (patrzcie jaki drań i łobuz!) Ci basta informare e veniamo di sicuro. Jak widać, tak samo jak w przypadku najbardziej znanego z tej grupy PIACERE, wystarczy (nomen omen) zapamiętać, że „basta” będzie używane przez bezokolicznikiem lub rzeczownikiem w l. pojedynczej, a „bastano” przed rzeczownikiem w liczbie mnogiej.

Co jednak z podpisem naszego zdjęcia? To słowa wzięte z pięknej piosenki Lucio Dalli. – Davvero non mi basti mai – naprawdę nigdy mi nie wystarczasz.

Ti basto? (wystarczam Ci?) Sì, mi basti per vivere (tak, wystarczasz mi do życia). Ładne? Ładne!

A z MANCARE to już w ogóle rozpusta, bo to najprostszy sposób, by komuś powiedzieć o tęsknocie. Co oznacza ten czasownik, łatwo zapamiętać, bo przecież jeśli w kasie jest MANKO, wiadomo, że chodzi o BRAK pieniędzy. I znów głównie użyjemy form „manca”, „mancano”, powiemy zatem: A me (lub mi) manca la vita in campagna. Ti mancano le parole.

Uważajcie na te formy, bo w języku polskim zawsze mówimy „brakuje”, niezależnie od liczby i rodzaju dopełnienia.

Brakuje mi chleba – mi manca il pane
Brakuje mi energii – mi manca l’energia
Brakuje mi pieniędzy – mi mancano i soldi
Brakuje mi witamin – mi mancano le vitamine

W passato prossimo oczywiście powiemy analogicznie „ mi è mancato il pane, mi è mancata l’energia, mi sono mancati i soldi, mi sono mancate le vitamine. Nie bójcie się też (zamiast mi,ti, gli, le, ci, vi i znowu gli) używać zaimków mocnych, do twardzieli pasują bowiem jak ulał formy: a me, a te, a lui, a lei, a noi, a voi, a loro. To pozwoli wam łatwiej zapamiętać, że nie możemy powiedzieć Marco manca il pane, Maria bastano i soldi, Marta piace la pizza, ale musimy te imiona poprzedzić przyimkiem „A”. Wierzcie mi, że powyższe zdania bez przyimka „A” to nie jest li tylko „errore”, to już „orrore!”. Miejcie na uwadze, że lektor z roku na rok starszy i jego wytrzymałość oraz cierpliwość nie rośnie wraz z liczbą siwych włosów na skroniach.

Podobnie jak przy formie „Mi basti”, możemy śmiało powiedzieć „mi manchi”, co nie zabrzmi zbyt dobrze po polsku, jeśli przetłumaczymy to literalnie na „brakujesz mi”. Po polsku mówimy raczej: tęsknię za tobą, brak mi Ciebie. Mniej więcej jak w tym kawale, gdy nastoletnia córka pisze sms do mamy o treści: Mamma, quando torni a casa? Mi manchi! Inteligentka rodzicielka, która też miała kiedyś naście lat, odpisuje latorośli „ non fate in tempo, torno fra 10 minuti, salutami Paolo!”

Przyznam, że to wyrażenie stosowałem chętnie, starając się kiedyś o względy pewnej studentki romanistyki, której pisałem „ mi manchi jak sasanki”, albo wymyślałem równie grafomańską kombinację polsko-francuską „Tu me manques na bank!” Chcecie wiedzieć, jak to się skończyło? Otóż kilkanaście miesięcy temu dziewczyna wyszła za mąż, a ślub wzięła w Rzymie. Uroczymi słowami „brakowałeś mi” przywitała mnie też kiedyś znajoma z Bułgarii, znająca dobrze hiszpański i pewnie właśnie przez to tworząca takie romańskie kalki.

Servire – to służyć, być potrzebnym, zatem czasownik wart uwagi i zapamiętania. I znów to samo:

Mi serve il tuo aiuto ( w akcie desperacji), Mi servono i tuoi appunti ( a potem biegiem do xero) I tuoi consigli non mi sono mai serviti! (gdy chcemy podważyć całą pracę wychowawczą drugiej osoby) A Chiara serve il nuovo computer ( a stary ma tylko rok!)

Możemy też śmiało zapytać: Ti servo ancora o posso già andarmene? Servizio to nie tylko usługa, ale też służba, a my lektorzy niesiemy ten ciężki kaganek oświaty, by wam oświetlać jakże mroczną drogę przez labirynty językowe.

Nad czasownikiem PIACERE nie ma co się rozwodzić, trzeba znać jego wszelkie kombinacje, nie bać się powiedzieć nawet Mi SAREBBE PIACIUTO andare al parco ma ho già un impegno. Ale w parku też można uczyć się włoskiego, respirando l’aria buona! Pamiętajmy też o istnieniu formy DISPIACERE i o pytaniu: „ti dispiacerebbe chiudere la finestra?” A mnie non dispiacerebbe chiudere qui.

Tornate alla Sul serio perché mi mancate e io forse Vi posso servire. Basta così?

Jak się nie dać czasownikom zwrotnym?

I verbi riflessivi, czyli włoskie czasowniki zwrotne są naszym kolejnym tematem na blogu Sulserio.pl

 

Wydałoby się, że z racji na charakterystykę naszego języka i potężną liczbę czasowników zwrotnych, temat ten nie powinien stanowić dla nas żadnego problemu. A jednak i tu czają się na nas „trappole”, tzn. pułapki. Jak w nie nie wpaść? Odpowiedź jest banalna: nie wychodzić z domu, nie uczyć się włoskiego, włączyć telewizję śniadaniową czy serial paradokumentalny i wmawiać sobie, że nie uwłaczają one naszej inteligencji. Ale cóż, jeśli jednak macie większe życiowe ambicje, pozostaje wam skorzystać z kilku rad wiekowego lektora.

 

Zasada numer 1 – nie zawsze polskie „się” to włoskie „si”

 

Pamiętacie najprostszą odmianę w czasie teraźniejszym czasownika CHIAMARSI (nazywać się)?


Formy mi chiamo, ti chiami, si chiama, ci chiamiamo, vi chiamate, si chiamano pokazują nam, że w przeciwieństwie do polskiego wzoru (nazywam się, nazywasz się, nazywa się, nazywamy się, nazywacie się, nazywają się), cząstka „się” stawiana jest przed czasownikiem i ulega zmianie w odniesieniu do poszczególnych osób.

 

Tak samo będzie w przypadku „przytulenia się” czasownika modalnego do czasownika zwrotnego. Po włosku powiemy:


(io) Devo svegliarmi presto / (tu) Puoi lavarti dopo la cena?

(noi) Vogliamo riposarci un po’.

Oczywiście, możemy zmienić kolejność elementów w tych zdaniach, ale tylko stawiając „pronome riflessivo” przed czasownikiem modalnym.


Devo svegliarmi presto = Mi devo svegliare presto
Forma Devo mi svegliare    to kalka z języka francuskiego i absolutnie jest niedopuszczalna.

Forma bezokolicznikowa, zakończona na –arsi/ersi/irsi, wystąpi zatem tylko w przypadku trzecich osób l.p. i l.mn.

Patrizia vuole alzarsi alle 9. Luca e Marco preferiscono non pettinarsi (niektórzy faceci tak mają)

 

Zasada numer 2 – nie rób kalk ani kalek językowych

 

Kto u licha ci wmówił, że każdy polski czasownik zwrotny jest czasownikiem zwrotnym po włosku?

Jeśli pamiętasz adres tej osoby, chętnie poszczuję ją psami. Kursantka Jola nawet zaproponowała, że pożyczy mi na tę okoliczność dwa czworonogi! Kończyć i kończyć się to po włosku FINIRE, to samo dotyczy czasowników COMINCIARE/INIZIARE, będących odpowiednikiem polskich: zaczynać i zaczynać się.

La lezione comincia alle 9 ( a nie  si comincia)
Gli esami finiscono il 10 settembre ( a nie  si finiscono )

To niezwykle istotne w czasie przeszłym passato prossimo, bo zależnie od znaczenia czasownika skorzystamy bądź z AVERE, bądź z ESSERE. Powiemy zatem: Ho finito la lezione alle 10 (ja skończyłem), ale La lezione è finita alle 10 (polskie „skończyła się”)


Abbiamo cominciato il lavoro 2 anni fa (my zaczęliśmy). Il nostro lavoro è cominciato 2 anni fa.

Innymi przykładami, gdy polskiemu czasownikowi zwrotnemu odpowiada włoski czasownik przechodni są np.: diventare (stawać się), inciampare (potknąć się), scivolare (pośliznąć się), divorziare (rozwieźć się), litigare (kłócić się) czy temere (bać się).


Mamy też przykłady w drugą stronę, gdy po włosku należy pamiętać o końcówce –arsi/ersi/irsi

Addormentarsi (zasypiać), alzarsi (wstawać), pentirsi (żałować), lamentarsi (narzekać), allenarsi (trenować).

 

Zasada nr 3 – nie myl cambiare z cambiarsi

 

Cambiare to zmieniać i zmieniać się. W tym drugim przypadku, podobnie jak cominciare czy finire wymaga zastosowania we wszystkich czasach i trybach złożonych czasownika posiłkowego ESSERE. Powiemy zatem: „Ho cambiato la mia vita”, ale „La mia vita è cambiata”.


Cambiarsi nie znaczy zmieniać się, ale….przebrać się. Kto więc tłumaczy na włoski zdanie „ nie widziałem go 5 lat, ale nie zmienił się w ogóle” jako „ Non l’ho visto 5 anni ma non si è cambiato per niente”, zakłada że bohater wypowiedzi ma w poważaniu elementarne zasady higieny osobistej. A higiena, jak pamiętamy zapewne ze starego szkolnego dowcipu, to mycie się dwa razy więcej niż potrzeba!

Prawidłowa wersja tamtego zdania winna brzmieć: Non l’ho visto 5 anni ma non è cambiato per niente.

 

Zasada nr 4 – czasami masz dowolność

 

Istnieje też kilka powszechnie używanych czasowników włoskich, które mają zarówno formy klasyczne jak i zwrotne, a co ważne, możemy stosować je wymiennie.

Riposare/riposarsi (odpoczywać)
Sbagliare/sbagliarsi (mylić się)
Dimenticare/dimenticarsi (z demencji starczej zapomniałem, co oznacza ten czasownik)

Ricordare/Ricordarsi (tego też nie pamietam)
Infilare/infilarsi (włożyć)

 

Zasada nr 5 – nie tylko się ale też „se” (sobie)

 

Nie są wcale błędne formy farsi/prendersi, mimo tego że nie kojarzycie je z klasycznymi czasownikami zwrotnymi. Ta cząstka „się” nadaje jedynie inny charakter czasownikowi i jest odpowiednikiem polskiego „sobie”.

Kiedyś po moim zbyt długim wprowadzeniu do lekcji w pewnej szkole językowej w Elblągu, maturzystka przerwała mi wywód, zadając szybko dwa pytania: co znaczy to słowo „oppure”, które pan ciągle używa i dlaczego mówi pan „mi sono comprato”, skoro to się odmienia z „avere”??? Oppure to oczywiście pełna forma spójnika o (lub, albo), a ja odmieniałem czasownik comprarsi (kupić sobie), zatem prawidłowo wybrałem czasownik posiłkowy ESSERE (bezwzględnie wszystkie czasowniki zwrotne wymagają ESSERE w czasach i trybach złożonych).

Opowiadałem widocznie o jakimś zakupie, którego dokonałem był ( komu przeszkadzał czas zaprzeszły w języku polskim?) z myślą o samym sobie, np.

Mi sono comprato/a un libro ieri seri (kupiłem/am sobie książkę wczoraj wieczorem)
Mi sono preso/a un caffè, tu che prendi? (wziąłem/wzięłam sobie kawę, a ty co bierzesz?)
Mi sono fatto/a la doccia (dosł. Zrobiłem/am sobie prysznic), potocznie nawet można powiedzieć docciarsi, tak jak ammaritarsi czy ammogliarsi.

Ważne jest też, by pamiętać, że mówimy lavarsi i denti/le mani/ i capelli, a nie samo lavare.

 

Zasada nr 6 – piena concentrazione e autocontrollo

 

Na całe szczęście większość czasowników zwrotnych ma swoje polskie odpowiedniki. Tak jak mówimy „widziałem Roberta”, powiemy : ho visto Roberto, analogicznie przetłumaczymy zdanie „widziałem się z Robertem” na „ mi sono visto CON Roberto”. Bo ileż razy można słuchać błędnych form kursantów„ ho incontrato con il fratello ” „abbiamo incontrato con gli amici”?

Błędy te muszą wynikać z małej koncentracji i autokontroli mówiących. Spotykamy kogoś (incontrare qualcuno), ale spotykamy się z kimś (incontrarsi con qualcuno). Zapamiętajcie, bo nie lubię denerwować się i zmuszać się do przemocy werbalnej:)

Zasada nr 6 – miej pokorę, to jeszcze nie koniec

 

Nadrzędna reguła każdej wypowiedzi pisemnej czy ustnej jest taka, by wyczerpać temat, a nie słuchacza. Czasowniki zwrotne kryją jednak jeszcze wiele tajemnic i niejednokrotnie was zaskoczą. Niedawno moja przepiękna znajoma zapytała mnie jak powiedzieć po włosku: „chcę wytłumaczyć sobie, dlaczego tak się zachowuję”. Najprościej byłoby użyć w tym przypadku czasownika SPIEGARSI. Ale tu pojawia się problem, bo spiegarsi to po włosku najczęściej – wyrazić się jasno. Usłyszycie ten czasownik w zdaniu: Non so se mi spiego / se mi sono spiegato/a (nie wiem, czy wyrażam się jasno/wyraziłem się jasno). By uniknąć nieporozumienia, zawsze możemy zastosować formę me stesso/me stessa dla podkreślenia, że chodzi o nas samych. Vorrei spiegare a me stesso/a perché mi comporto così – to odpowiedź klarowna i poprawna.

Najlepiej jednak po prostu : essere se stessi, czyli być sobą.

Się rozumie???